że koniec grzybobrania a pod liśćmi
jedynie zgnilizna
że drzewa nabierają przebarwień
i co raz więcej ich przy domach
ułożonych w pryzmach
porana wilgoć zagina poświatą trzciny
tafla niespokojna faluje w zatokach
ciągnąc po sobie gęsią skórkę
z płochych pajęczyn
w koło jeziora co raz więcej śladów
zwierzyny
dzikie róże oswojone szronem
babie, to tylko nie lato a wszystko
o co otarł się przeciw-prawdą człowiek
mijając kolejne lato życia
stał się jesienią
i nie przypadkiem w mnogiej osobie
tęskni za każdą przeszłą wiosną
łącząc kolejną zapałkę z kasztanem
jak wspomnienia z tym co dzisiaj
go otoczyło