mimo iż sen przerwał mi budzik,
a kot gdzieś w kącie rozdrapywał
moje sny na ścianie.
Wszystko szło tak płynnie,
kawa lała się z kawiarki,
mleko po ściance kubka,
nawet wody nie rozlałam na blat.
Wszystko szło jak po maśle,
czarna kreska pod okiem,
nie krzywą lecz prostą się stała.
Kabaretkę wsunęłam na nogę.
Wszystko było takie łatwe,
dopóki w promieniach poranku
nie przypomnialam sobie,
że woleliśmy zamilknąć na zawsze.