nikt się nie dowie
i nie zobaczy młody ni stary,
jakie tam w tobie siedzą przywary.
Możesz być chmurny...
możesz być durny...
i popędliwy... nawet zgryźliwy...
lecz nikt na widok twój się nie skrzywi,
kiedy usłyszy, że twoja mowa
życzliwa, miła, w układnych słowach...
- nawet jeżeli z lekką przyganą,
ale taktownie, grzecznie ,,podaną,,
tak jakbyś dziecku tłumaczył zasię
-temu w przedszkolu, czy pierwszej klasie
jak pożyteczną bywa nauka
tego co dobre, bo złe nie sztuka
sobie przyswoić...
Dziecko nabroi
to nie od razu rózgą po grzbiecie
- to małe dziecko jeszcze jest przecież.
Nie trzeba łajać tak zaraz w gniewie,
lecz dać za przykład -na przykład- siebie,
by miało chęci, jako i wzorzec
z którego wiedzę zaczerpnąć może.
Lecz taką wiedzę ,,czystego zdroju,,
którą ,,pić,, można bez niepokoju,
że wnet podtruje, albo odurzy,
bo się dziecina nam wynaturzy
i zamiast wzrastać jak dąb czy brzoza
będzie się gięło w cudacznych pozach..
albo spróchnieje aż do korzeni...
Tak więc zły przykład lepiej wyplenić
aby te ,,drzewa,, rosły nam zdrowe.
Jak ? - ktoś zapyta
W szlachetnej mowie- ....