Czyżby zamarzło już na zawsze lodem?
Nie pragniesz wcale mej bliskości tchnienia
Nie szukasz serca, duszy ocalenia
Już Cię nie martwią me losy koleje
Czy płaczę w smutku, a może się śmieję
Nie chciałbyś nieba mi znowu przychylić
Z pucharu życia me szczęście wychylić
Już Ci są obce me troski, kłopoty
Nic nie zdziałają wdzięków mych klejnoty
Twe serce stało się nagle jak lód
Nie da się rozkuć? nie stanie się cud?