Gorącym musnięciem ust na policzku.<br />
W czułe, obce dłonie złożył smutek swój.<br />
Kłaniając się grobowcom czekał swojego czasu.<br />
Dźwon śmiertelny wygrywał już dla niego kuranty.<br />
Lata życia przeminęł w gwarze pustelni.<br />
Dziecko dojrzałe drogę życia swoją znalazło.<br />
Czekał na próżno powrotu swych dziatek.<br />
Kostucha sucha wskazała mu łoże.<br />
Leży w swej samotnej mogile<br />
W zimnej, wilgotnej, święconej ziemi.<br />
Mrok nieprzenikniony w koło niego,<br />
A nad nim słońce i kwiaty czerwone.<br />
Postać dziecięcia z ognikiem w dłoni się kłania.<br />
Za późni synu, córko kochana.