Pewien bezrobotny z Łodzi
wszędzie już za pracą chodził
i zrezygnowany w końcu wszedł do "pośredniaka"
-Mamy tutaj jedną pracę,
przy tym dość rozsądną płacę,
-praca w ZOO- a tak dokładnie przy zwierzakach.
-Ja tam zwierząt się nie lękam,
czy to foka, czy sarenka
karmić , sprzątać w końcu żadna filozofia!
Małpy, strusie czy tez miś
mogę zacząć nawet dziś...
-Tu jest adres, dyrektorka Nowak Zofia...
Pan do Zoo się wybrał zaraz
dyrektorkę szybko znalazł,
no i rzekł, że on tu z pośredniaka.
Dyrektorka wgląd w podanie...
-Wiem, że ma pan skierowanie
ale sprawa tu wynikła dzisiaj taka:
-Żeby pan był zoologiem
lecz pan blacharz, więc nie mogę...
A w dodatku siedział pan w więzieniu kilka lat
Owszem będzie zatrudnienie
a że ma pan doświadczenie
mam dla pana pracę również pośród krat.
-Zdechła nam ostatnia zebra,
pan by się za zebrę przebrał
i udawał zwierzę tylko osiem godzin.
Facet zrobił dziwną minę...
-Dam trzy dychy na godzinę!
-Za trzydzieści nawet żmiją! -Co mi szkodzi!
Dali więc mu kombinezon
upał -no bo letni sezon...
-Eeetam za trzy dychy jakoś wciągnę te manatki
Lecz ktoś chyba się pomylił
bo wrzucono go po chwili
wraz z tygrysem do tej samiusieńkiej klatki!
Wrzeszczy, drze się, lamentuje...
-Niech mnie ktoś tu uratuje,
to jest tygrys i to kurna nie są żarty!
Tygrys złapać go chce w szpony,
fika, skacze jak szalony!
-Ludzie błagam! nie chcę przez tygrysa być pożarty!
Wnet go złapał w szpony tygrys
lecz się w gardło wcale nie wgryzł
a do niego ludzkim głosem szepnął cichym
-Przestań drzeć się durniu w paski
cicho siedź i nie rób łaski...
bo nie znajdziem pracy lepszej za trzy dychy!
Blazej Szuman