...w miejscu, gdzie jeziora pośród pagórków falują w kolorze nieba złocąc jego brzegi szumną trzciną. Bawiąc rybim pluskiem żaby siedzące na nenufarach. Migoczą kroplę za kroplą w paciorki zwisające z włosów brzóz pochylonych nad taflą.
Gdzie słońce budzi dzień małym promyczkiem tak by za parę chwil otulić sobą najmniejszy pyłek, największą górę jaką wyrzeźbiły dłonie stwórcy.
Oceany światła spływające na cienie delikatnym ciepłem jakby były dotykiem ust Ojca. Błogość i boskość wszystkich dni naszych oddycha głęboko.
Tu zwierzęta piją ze źródeł księżycową wodę, a oczy ich jak planety krążą wokół pór roku. Piękne i dumne, wypatrują swych pociech z kąpiących się w rosie traw.
Potem biegną za wiatrem strącają z liści zaspane nocą mgły, aż po las, aż po pola... ślad ich ścieżek jak wielkie pajęczyny rozciągają się w dal.
Osada młoda jak nowalijka. Jak ziarna zasiane w majowej ziemi.
Zaczynają kiełkować rodowe siedliska. Pierwsze ogrody, sady, kontury domów. W nich malują się obrazy marzeń wypowiedzianych na głos.
Ziemia...jakże można się w niej zakochać. Wtedy każda grudka pachnie afrodyzjakiem. Jest siłą wybudzonego nasiona i sytością jego owoców. Odczuwając jej obecność człowiek żyje spełniony. Z wypełnionym miłością sercem nie liczy dni ani godzin, a żyje chwilą trwającą wiecznie.
Pomiędzy siedliskami wije się cedrowa aleja. Kiedy pada, wzdłuż jej ciała płyną wąskie strumyczki. Na ich grzbietach żaglowce z dmuchawców a pod nimi okruszki kwarcu gonią pęcherzyki powietrza. Kiedy świeci słońce jej skóra jest jak witraże. Kolorowe kamyczki puszczają oczka w cedrowe grzywy.
Na jej końcu szkoła. Cztery sady w cztery strony świata zamknięte w okręgi. Po środku nich polany zamienione w klasy. Bez ścian, tak by dziecięcą wyobraźnia nie miała granic, była równocześnie snem i jawą. Nieopodal ogrody zapisane zapachem i smakiem. Brzozowy i dębowy gaj a wszystko to ozdobione w kwiaty, tęczowe kolory osiadłe na płatkach.
Jej imię "Szczęście" utkane dzwoniącymi cedrami widać z księżyca.
Tuż obok, przy dębie, rozśpiewany amfiteatr prowadzi korowody ptaków.
Suknie żeńczyń wirują w tańcu, dziatki bawią teatrem, a głosy mężczyzn jak instrumenty grają z echem.
W osadzie tej człowiek kocha człowieka.
Nie jest tylko sąsiadem a pomocną dłonią i dobrym słowem.
Bez polityki, bez wyznania, jedynie przy wspólnej idei bycia częścią wszechświata.
Człowiekiem ciekawym, dążącym do samospełnienia w zgodzie ze wszystkim co go otacza.
Tu z cedrami rosną marzenia, unoszące grudki ziemi do deszczu, do ciepła. Coraz silniejsze mają korzenie, lśnią się i mienią patrząc hen daleko... ku przyszłości, w oczy stwórcy który spełnia myśl o człowieku.
Jeszcze nie bliska droga przed nami, po niej idzie się boso, choć czasami odcisk doskwiera i zamiast mostów pojawia się przepaść, Warto podążać tam dokąd prowadzi. Człowiek nigdy nie opuścił raju, tylko utracił zmysł jego postrzegania. Przecież wystarczy tylko się rozejrzeć,
i odpowiedzieć na pytanie...czy jest większy cud od miłości do życia ?