oddycha powietrzem twoich piersi
kiedy ich dotykam, czuję puls dziecka
otulonego do snu,
pełnego marzeń zbudzonych w porankach
opowiadasz o wielkości kosmosu,
a ja patrzę na usta pragnąc znikać w ich kącikach,
być słowem i ciszą między nimi...
kroplą oceanu płynącą wbrew grawitacji
dotykać,
wspinać się po szyi i spadać w w dół
pod stopy,
a potem do góry wznieść ręce... po biodra
i bez pośpiechu patrzeć kiedy zasypiasz
przez wiosnę, i zimę
w powiekach, w nocnej koszuli,
w warkoczu który teraz rozplatam ...
w deszczu i słońcu