w kominie słychać diabelskiego fletu granie,
Biała Dama z obrazu wychodzi powoli
odbicia szuka w blaskach kryształowych luster.
Świece iskrzą w świecznikach pokrytych patyną,
rozjaśniają czeluście korytarzy długich,
Dama biegnie szukając swojego lubego,
co bezgranicznie kochał, darzył czułościami.
Ukochany, gdzie jesteś, krzyk niemej rozpaczy,
dociera do każdego kąta sal zamkowych,
ze ścian patrzą złowrogo, ci co nonszalancją
zniszczony żar miłości całunem okryli.
Wszędzie szuka, zagląda, nie ma jedynego,
może zamek opuścił, by ukoić serce,
po stracie apollińskiej, anielskiej istoty,
ach najdroższy, gdzie jesteś, echo nocą niesie.
Nuty czyta fortepian w hebanowej sali,
zażółcone klawisze dźwiękami żonglują,
obok cień wsparty o rant instrumentu
czeka, słuchając tonów miłości zabranej.
Pianie kogutów o brzasku zagłusza muzykę,
gasną świece, w kominie flet diabelski milknie,
wszystko co było, pękło jak bańka mydlana,
w ramy portretu powróciła Biała Dama.