gdzie kwiaty nie wiedną
ich woń nie słabnie
płatki nie wiotczeją
oddając śmierci
powabną jędrność
zatrzymaj czas
bym jak posąg zastygła
w młodym nadal ciele
mogła oddawać pokłony słońcu
wypuść mnie z dłoni
bym dzikością serca
dorównała ptakom
lecąc w nieznane
za wolnością