Budzi mnie świt, spaceruję cicho na palcach
Jeszcze wczoraj spadła gwiazda bezcenna
Wieczorem, gdy patrzyłem w niebo, znów obok mnie przeszła
Przechodzi obok mnie na co dzień, mijamy się
Wciąż zostawia coś po sobie, jak kobiecy śpiew
Nie zatrzyma się na chwilę, chociaż na dzień
Wędruje w moich myślach, nigdy nie zostając na dnie