że dialogi monofoniczne, platoniczne i takie jakieś
bez rozmowy...
rozumiem, że czas lubi grzebać w ziemi
białe kruki wydmuchiwać z dymem
i kiedy w duszy gorąco się robi,
trzeba chuchać na zimne
choćby śmieciem, człowiekiem palić,
i to najlepiej kiedy znika, kiedy to co miał w głowie
nigdy nie wypowie,
a co niezdrowe to opisać w słownikach
i gotowe...
na dwa pokolenia potem nic się nie zdarzy,
bez urazy
wszystkie karty otwarte są dla oczu które w nie wpatrzone,
poza kołem fortuny,
ale ono się toczy od zawsze,
kto pod nie wskoczy z definicji jest tylko tyranem,
kto nie zdąży, niech nie pęka to nie bańki mydlane
w palcach można złamać gałązkę,
nie drzewa
ono wróci po którymś kwartale, zabierze wszystko co podtopi, co jeszcze wypłynie...
...Przedwiośnie
ja rozumiem że Polska, że w sercu ma supeł Gordyjski
i trzeba królów, i trzeba bohaterów, i takich jakiś
bez rozmowy
rozumiem, że czas leczy rany na ciele flag
ale, co z duszą, kiedy kamienie trafiają w jej okna,
są jak witraże, można pójść i klęknąć w świetle
ale... to zawsze, gdy świeci Słońce,
później tańczą wampiry
i co mi,
po kołku z Wierzb Chopina,
i Lip pod którymi Kochanowski płakał,
ja beztroski rozumiem, ciebie Polsko, beztrosko...
i w pełni kocham cię Polsko,
bez rozumu od plaż po góry,
od wschodu po zachód jaki mi darujesz
w języku białych plam, wśród bursztynów i muszli...
...dziękuję, za to że mogę się przytulić, że tulić....
bez wzajemności, bez czeluści, bez piekła a w niebie,
a jednak...
...czujesz jak odrywam źdźbło od darni, skóry,
by móc upiec chleb, by móc nakarmić,
kształt twoich zakamarków...Polsko...
prawda że prosto, tak przyjść pod wieczór
i przysiąść się wśród Nas
i nic nie mówiąc,
czuć się kochanką...
...Polsko