na nowo pisze zwyczajny dzień
trochę zieleni tudzież czerwieni i żółci wplata
kolory świata przez lasów cień i łąki brzask
po czas
z wolna strumykiem płynie za słońcem
na papierowym żaglowcu
gdzie człowiek błękitne otwiera oczy
marząc o wodospadach
na krańcach świata rozciąga ramiona
głęboko oddycha pośród przebytych dróg
jak bardzo mógł tak nie zdążyć
jak bardzo chciał nie zauważyć
że list do Boga już dawno wysłany
a to.co ma się zdarzyć
jest odpowiedzią wyszeptaną w snach