Akrobatą wiszącym nad słowem
Jedną ręką trzymający pióro drugą myśl
Otoczony przepaścią popiołu grzebiącej rzeczywistość
Siłaczem z zaciśniętą pięścią
I kulą u nogi albo kto woli przy skroni
Z mięśniami wciśniętymi w ogniwa patriotyzmu
Ideowo idealnym żołnierzem umarłym od bohaterstwa
Koronkową tancerką
Z czarnym łabędziem wytatuowanym na czole
O diecie delikatnej jak krawędzie żyletki wzniesionej do nieba
Poręczy aren wypełnionych wymarłymi światłami
A może pogromcą dzikich uzależnień
Arystokracjią sztuki i gówniarskiej współczesności
Trenerem perforfusowych kolaży przesiąkniętych wódką
I pigółkami antykoncepcji wbitej pod paznokciami sławy
Iluzjonistą w nienagannym fraku
Ciągnącego za uszy i portfele chichoczące króliczki
Magią ram do obrazów malowanych igielnym oczkiem
Puszczanym na chwałę pierworodnych z Adama i Ewy
Błaznem co ciągnie za brodę żarty
Tak na wszelki wypadek gdyby ktoś zjadł kromkę prawdy
a potem zwyczajnie beknął i wyszedł żeby móc
za drzwiami wyrzygać jej banalną nieświeżość
Czy umiałbym być poetą ? ... we własnym cyrku