nie wiem co wtedy czuję strach czy tęsknotę
jakbym wszedł we własną głowę
i oglądał wszystko od poczatku
by gdzieś w połowie
rozminąć się z przeznaczeniem losu
ze skutkiem na swoją korzyść
a on jak w kalejdoskopie stworzone obrazy
nigdy nie wraca po pierwszym razie
zachwytu
przybiera kształty nieobecych już miraży
wypełniając prawdę i kłamstwo dzisiaj
za wczoraj
i tak od rana do wieczora
z krótką przerwą powracającą pamięcią
do snu