Potykałam się o własne myśli.<br />
Krążyłam. Nasłuchiwałam. Wracałam;<br />
I nigdy nie podniosłam wzroku;<br />
Za rogiem duszy podniosłam w końcu kredkę <br />
I zaczęłam malować marzenia.<br />
Nie były marzeniami,<br />
A jedynie treścią pustych krajobrazów.<br />
Nadzieja przyszła w orszaku.<br />
Nie widziałam jej, patrząc z namaszczeniem pod nogi;<br />
Tłumiłam. Walczyłam. Zaciskałam powieki;<br />
Stało się!<br />
Wypowiedziano przy całym świecie moje imię!<br />
Podniosłam wzrok i natychmiast <br />
Zatopiłam się w P r a w d z i e<br />