to po horyzont unieść spojrzenie
wędrować w mroku ciemną doliną
rozgrzewać chłodne serca płomieniem
i nie potrzeba nam silnych łokci
i stóp żelaznych by brnąć przez knieje
wystarczy powiew czuć jednostajny
poczuć we wnętrzu Boże natchnienie
i nie potrzeba nam zachwytu
od luksusowych sprawców zdarzeń
nie warto nawet śnić w takim blasku
kochać się w jednym z takich marzeń
mamonie duszę zaprzedać łatwo
i łatwo w sidłach jest się zatrzasnąć
bywa że płomień który był żywy
nagle w natłoku pobladł i zgasnął
czasami ślepcem jest się w ogrodzie
owoc dojrzewa i pachnie sadem
tak mimochodem nam nie po drodze
podążać stale jednakim śladem
tam na pustyni stale gorączka
i każdy biega jak opętany
fatamorgana wzmaga euforię
nieustające wschodzą omamy
ci co ulegli pokusom czarta
dawno się ogień w sercu wypalił
głęboko wierząc w świata ułudę
to co bezcenne w życiu przegrali