Próbuję duszę złożyć w ofierze
Za ostatni oddech
Za ten ostatni krzyk
Modlę się do wszystkich bogów
Do księżyca wyciągam ręce
Ale wciąż stoję tu sama
Nie ma obok ciebie
Jeszcze nie wiedzą,
Że nie ma takiej choroby, ani siły
Która mogłaby nas oddalić od siebie
Na zawsze rozdzielić
Będę czekała po drugiej stronie
Na błogosławionych łąkach w niebie
I na każdej, przerażającej
Przeklętej drodze w piekle
Wśród płomieni będziemy tańczyć
Pogańskimi, szalonymi krokami
Wycie dusz potępionych
Będzie nam muzyką
Wino pijąc z ludzkich czaszek
Wznosząc toasty, straszni i piękni
Będziemy wyć jak wilki
Do księżyca w pełni.