kolejny samotny wieczorze
wiedziałam że przyjdziesz
nie czekałam z utęsknieniem
wybacz
twoja obecność dusi w okolicy mostka
nieznośnie piecze i niepokoi
zalewam ją łykami wina
jeden po drugim
rozlewają się we mnie niczym ekstaza
podniecenie
którego nikt nie podsyca
...
jak to jest umierać już na początku
kiedy delikatnie łaskocze
i prosi o więcej
mocniej
intensywniej
tęsknię
nie za tobą samotny wieczorze
przepraszam za zbytnią szczerość
niechcianą wylewność
odpocznę już
może myśli się uspokoją
zaśnie drżące ciało