Lęk się wydobywa,
Bo on kochany,
Tylko w nocy bywa,
I wystarczy mi to,
Bym uwierzyła,
Że nadeszła zaufania mu chwila.
Lecz za dnia znów wraca,
Ta niepewność jego,
Co serce me odwraca,
Bo jego ciepło i przychylenie,
Jest jak nocy tchnienie,
Bo tak samo jak i je,
Promień światła zamazuje,
Wszelkie ślady, że mnie on miłuje.