W jabłonie zgięte od dorodnego owocu,
Z książkami na zielonej trawie szuka cienia,
Tańczy na grządkach marchwi, kapusty, szczypioru,
Dojrzałe kłosy żyta, owsa- bierze w dłonie
I tworzy obrazy pełne smaku, koloru,
Maluje jego twarz na niebie- z kwiatów woni,
A on w brązach lata, kapelusz ma słomkowy,
Chłodzi lico deszczem, w letnich urokach tonie.
Trzcinami, zieloną rzęsą zarosły stawy,
Nie są dla siebie- żaby kumkają ponuro,
Księżyc wzdycha ciężko- słuszne żabie obawy.
Od zarania- życie płynie w zgodzie z naturą,
Panna zwie się Lato- oni nie będą parą.