co drwisz sobie ze mnie
dajesz nadzieję, a potem
zabierasz w popłochu
zbierasz niczym okruchy chleba
jak śmieci przy drodze do domu
a ona przecież mocno strudzona
życiem zmęczona, a jednak czeka
na pozór tylko jest płochą istotą
ona na zawsze z tobą złączona
wierna jak pies na łańcuchu
chociaż w niewoli