Dla mnie to jedyna pociecha.
Sprzedaje zagadki jak słodkie czekoladki
dna nie widzę, a czas upływa.
Pudełko wciąż pełne, ale słodycz przemija.
Trucizna skuteczna lecz końca nie widać.
Karmi mnie tylko pół prawdami.
Wzrokiem sięga tam, gdzie ja nie dosięgam.
Zapatrzona w bezruchu powoli umieram
dusza ucieka, ciało zastyga, myśli odpieram.
Cień człowieka zostaje, nic tylko udręka.
Myśli z ciałem idą razem pod rękę.
Wreszcie śmierć w płomieniach
on niech się uśmiecha.