bezwymiarowe w skalach
i przewidywalności
moment kiedy spływają od tak prozaicznie
po odczuciach
jakby były a zarazem nie istniały
wtedy cień który przymnie idzie
staje się aniołem
i gdy tylko pojawi się choćby iskra
kryje się za mną
czeka...
nocą dotykałem bazi nasiąkniętych wilgocią
miały odcień księżyca
migotały jakby się przeglądały
w moich oczach
co chwilę niechcący upuszczały krople
a one nikły w ciemnościach
rankiem wyrośnie z nich nowe życie
w ciepłej osnowie
promieni i ziemi
rankiem mój anioł przyjdzie je podziwiać.
..a ja tuż za nim