Tak niepozornie, tak zwyczajnie zaczął się dzień.
Kolejny, płynący swoim - tylko nam znanym rytmem.
Przez okno rozmarzonym wzrokiem spoglądała w dal
na wiersz frunący do niej po swym zmyślonym niebie.
Coś nowe pojawiło się od tak.. tak naturalnie.
Myślami podeszła do „niego" jak do rozmówcy
I tak w błękicie dnia usłyszała cichy tempr głosu,
Dowód na to że On jest blisko pieści wzrokiem.
Dlaczego wchodzi w moje myśli,
dlaczego chce je odgadnąć teraz,
i dlaczego na to pozwalam -
pytając sama siebie, skąd tak
szybkie przyzwolenie dla z fruwających strof.
Oziębła nie jestem lecz ulec tak szybko -
za szybko?
Zdziwiona, gdy swoją prawdziwość zaczęła po
trosze odkrywać obnażając się w swym własnym "Ja"
kiedy On podglądał jej duszę- słuchała jego
szeptu słów, bo do ruchu i oporu nie była zdolna.
Nagle w głowie zaczęły układać się wnioski
jeden stanął tak wysoko swym blaskiem
przyćmił pozostałe, po niego sięgnęła.
Trzymając mocno słyszała piękną dźwięku wiersza nutę
jak najdroższą perłę którą swą duszę karmiła
Tym szczęściem i pozytywnym myśleniem
odnajdywała siebie w sobie samej.
Poranny błękit dnia nie zazna nocy,
ta nie kończąca się opowieść trwać będzie
wraz z radością i szczęściem naszym
do póki z nami będzie nasza miłość.
Autor: Edward Zabrzeski