wypływały duszy skrawki
z zakamarków jej głębokich
w oczach wolne się stawały,
niczym ptaki bez obrączki.
Gdy zerkały w moją stronę
słowa zbędne się stawały
szarość w błękit zamieniały
przenikały ciało całe,
niczym piołun na chorobę.
Nie zapomnę tamtych oczu
teraz …
patrzą w inną stronę.
Nie zapomnę twoich oczu
kiedyś…
były tylko moje.