napój z poświatą co przypominała
chmurkę na niebie białą
piankę morską, lecz nie słoną
wcale.
A kawa …?
Parzona, pierwsza klasa!
A do niej, tuż obok, migdały leżały
kolorem i wdziękiem wręcz zachwycały.
Razem w duecie rozkosz mi dały.
Jadłam i piłam nie bacząc na nic.
Ale , ale …
to nie koniec wcale!
Jedna taka całkiem spora
czarna, w złotko przyozdobiona
też obok leżała i czekała.
Co ja na to?
Co dalej?
Nie mogłam się oprzeć.
Zjadłam ją całą.
Merci ….
Takie śniadanko z samego rana
chciałabym codziennie od ciebie
dostawać.
Ktoś powie …
niezdrowe, tak o tej porze!
Ale, ja się z tym nie zgodzę!