W chorobie niczym madejowe
staje się szpitalne łoże
które przykuwa zbolałe ciało
czekające by przestać bolało
Nadzieją naszą lekarska dłoń
Co w serce ukojenie z nadzieją
Przybliża w każdy wstający dzień
Choć wraz ze świtem witany łzą
Maleńka kropelka wypływa nieproszona
Wzruszenie jednak łagodzi ból wyciśniona
Łza goni łzę lecz daje ukojenie
Mimo że to nie jej ból studzi emocje podając dłoń
Bezbronna istota w szpitalnej pościeli
Swym szklanym wzrokiem beznadziei
Wodzi po niewidzianym suficie
Przeżywając katusze z obawy o swoje życie.
Autor: Edward Zabrzeski