że jedno mi słowo dasz
a ja nie uniosę się, nie spłonę
nie rzucę tego co mam
na wiatr
że nie będziesz żalu nieść
i nie przyjdzie mi liczyć
wśród polnych kwiatów
bilansu zysków
i podarowanych szans
znam niezliczone słowa
na to przeczucie, kiedy wody braknie
ale to całkiem niemodne
żeby się spodziewać czegokolwiek
po nieznajomych twarzach
twoje szczęście- moim szczęściem
bólem w dni powszednie
nigdy się nie dowiem
moja skóra w cieniu zblednie
na szerokiej drodze
próbuje złapać oddech
chociaż wiem, że trudno jest nie wierzyć
chyba nie wierzę już w nic
nie wierzę w nic.