może i egzystencji też
ale rzeczywistość nie jest anielska
więc chyba mam prawo
wątpić
tak
jak i tonąć w kąpieli w bezgranicznej bieli piany
sztucznie wywołanej do poczucia boskości
bycia Afrodytą
albo brudu niezmytej konsumpcji życia
rozciągniętego między alejami dyskontów
parków, ławeczek, kałuż
i formularzy
prawo do atramentu i drzew
by pisać, dużo pisać i wypychać liśćmi misie
i trwonić płomienie
i parafinę ściekającą po księżycu
tuż przed
i po....
chlapać się winą
i delektować subtelnością fototapety
po ciemnej stronie blokowiska
a w formatach skupionych w tęczy i wiośnie
rozdymać...
atomem
...i Bóg wie jeszcze jakich przemyśleń
boję się czasem w ciemności
ergonomii własnej niepoczytalności
multipopierdoleńca