po pewnej znajomej ulicy
ona pamięta wszystko
niejedną historię z życia
las pachnie przy niej igliwiem
drzewa rosną olbrzymie
moja matka gdy je sadziła
była jeszcze dziewczynką
konary niejedno słyszały
miłosne zaklęcia i strzały
płacz też przechadzał się tędy
a one milczały kamienne
ostał się na niej bruk szary
co tętent koni pamięta
zapach unosi się wszędzie
jakby to było dzisiejsze
ktoś nieopacznie dodał jej imię
choć ona zwyczajna, prosta
niczym piach żywy
niczym wydma ruchoma.
Będę się dalej przechadzać
nie skryję głowy w piasek
tylko stara legenda głosi
że struś tu swą głowę schował
na końcu … tej drogi życia.
Będę się dalej przechadzać
po mojej strusiowej ulicy
nie bacząc na zgłoski, sylaby
rytmy i rymy wierszowe
taka mnie dzisiaj naszła
zwykła ludzka melancholia
więc piszę …..
nazywa się - Las Matki Mojej