Zaraz ,poczekaj, a czas ucieka.
Stój! Nie pędź,proszę!
Moje trzy grosze, wrzucone w tryby zegara.
Krzyczę dokoła , słucham...Ktoś woła?
I nic.
Ślady miłości tkwią w świadomości
Intuicyjne, wyblakłe.
Przepaska na oku,zerwać w amoku,
Rzęsiste płaczki iluzji.
Patrzę dokoła, zmarszczenie czoła.
I nic.
Zbudzi mnie jawa, to nie zabawa,
Zimny dreszcz trwogą plecy przeszyje.
Otrzepie z kurzu wyblakłe wiary pokłady.
Wyprę się zmysłów,
Wyprę się siebie...Potrafię?
Nie daję rady.
Pamiętam wczoraj, trwam w dziś,
Niesyty, niepełny słodkości świata,
Ale z nadzieją ,że jutro , w chwili zgonu,
Nie pierwszy, a choć ostatni w kolejce do Boga tronu.