Autor: Edi Zabrzeski
Wracałem do domu,
Wieczorem bardzo wiecznym.
Liście tak mocno trzymały się drzewa,
A ja podobny byłem do listka przy drzewie.
W takie wieczory gdy czuję wiatr
To strach mnie owiewa podobnie jak on.
Więc łapię mocno, i drzewo i powietrze i duszę,
Tym wieczornym życiem za mocno się wzruszę.
Objąłem drzewo, przed złośliwym wiatrem,
Wieczorne życie nie jest mi bratem.
Złapałem już powietrze z mą duszą,
Oddychać zacząłem, z szybkością miarową.
Ten wietrzny wieczór tak mną wygina,
Czy ten mój korzeń już mnie nie trzyma?
Drży moje serce jak liść brzózki na wietrze,
Myśl mnie przeraża jakie jutro będą wojaże,
Dziś już jak listek na wietrze się trzęsę,
Na ziemię upaść nie pragnę, gdy rano wstanę.
A kaca giganta, już dziś czuję w głowie.
Od jutra koniec !
Omijał będę : wieczorny wiatr i listki na drzewie.