tamta osoba dawno już umarła,
niosę w sobie szczątki ludzi,
którymi niegdyś byłem,
kurtko mówiąc,
jestem żywą ludzką zdechliną,
niby lekki, powolny rozkład,
ale przychodzę na zawołanie,
umarłem w sumie,
parę razy,
kilka tu, kilka tam,
ale jeszcze mi trochę zostało krucyfiksów,
nie umiem odpoczywać,
w biegu giną kolejni,
a ja ciągle przyśpieszam by kogoś złapać,
bądź wyprzedzić