Ktorego konar w bezsilnosci
zastygł w powietrzu.
I życie jeszcze sie tli
jak ostatni liść
Co zmaga się z wiatrem
Aby na gałęzi
utrzymac się jeszcze na chwile
I na ziemi nie spocząć.
Na przeszlość
spojrzenie jasniejsze
Ale tylko z pomocą wiatru
Co chmury przegania
Co słońce zaprasza
Co chmury przywraca
Co koronę drzewa targa
Ale już mniej królewską.
I myśli przelatują
Jak ptactwo
Jakby z własną
Śmiertelną duszą
Osobno
Kluczami
z tyłu w tył
Do nieznanych krajów.
Liść opadł
Cicho
samotnie
Do niesamotnych
A ziemia przyjęła
Bez lęku.