moim kluczem, moim celem
jak przyjaciel szła przy boku
wierząc w bajki jednej nocy
Gdy bywało ciemno wszędzie
gdzieś z otchłani ziemskich piekieł
wyłaniała światło z cieni
próbowała czule pieścić.
Po co płakać, po co trwożyć
wszystko przecież można
zmienić.
Jeden uśmiech, jedno słowo
jak lawina wyzwolona były
w stanie ujrzeć niebo
ponad głową
niewidzialne rzeczy dostrzec
w mojej duszy
w twoich słowach.
Choć
nie łatwo zrezygnować
„przyjaciela” precz wyrzucić
czasem trzeba się zatrzymać
„bruk” z ulicy w pył zamienić.
Czy udała się ta zmiana
kiedyś ktoś oceni za nas.
Czy mi dobrze jest bez ciebie
może
kiedyś Wam opowiem.