a z uczniami diabły,
z torbą na gitare,
wzieli instrumenty chuczne,
cała gama dźwięków z nich trwoni,
jeden klawisz, pare zmiennych,
w tempie allegro,
zaczęła się symfonia śmierci,
nutka za nutką,
jak kulka we łbie,
od klasy do klasy,
z większą ilością fanów,
a czasem współgrajków,
Karmazyn ubarwia paletę dźwięków,
a co dopiero tłumik,
czy boczny zapłon,
z rybałta zrobiła się orkiestra,
o symfoni podniosłej,
o celu jasnym,
jedno pociągnięcie spadasz w dół,
już widzisz jak życie jest ulotne,
już widzisz jak leci strumień,
jak porywa jak rzeka,
z potrzaskanej głowy.