Tego dnia
Kiedy
zadzwoni telefon
I usłysze w sluchawce
drążcy
Czyjś glos
Odeszla nagle
Sama
Nic
nie moglismy zrobić
I jak powracający koszmar
Przed oczami
Wszystko staje
Ale wiem że sie z niego
Nie obudze
Tylko bedzie mi trzeba
Wytrzec łzy
Co po policzku
Jak po linie
Na ziemie splywają
Tylko bedzie mi trzeba
Ożywić znów troche serce
Co jakby w częsci
martwe się stalo
I dusze ogrzac tą nadzieją
Z szarego konca
Bym sam
nie umarl z rozpaczy.