Ich najlepiej zapiąć w sanie
Będą gnać, tak o, przed siebie
Myśląc sobie: Jestem w niebie
Czy po śniegu , może morze?
W końcu zgubią jedną płoze
Czy po górach i po skałach
W końcu zrzucą wiary balast
I na koniec im zostanie
Głupi śmiech, a potem łkanie.