to ten dzień
Stoi na skraju lasu.
Widze i czuje
Jak wyczekuje
swojej chwili
By wyjść niespostrzeżony
gdy tylko od niego
głowę swoją obróce.
I w pełnym słońcu stanie
Tak bardzo realny
Nieodwracalny
Niechciany
Jasny i ciężki
A ja w sobie
będę czuł noc
Co będzie się rozpierała we mnie
jak cedr rozłożysty
I kto będzie
Moim świtaniem?
Moim ptaków śpiewaniem?
Gdy tęsknota za Tobą
minąć nie będzie chciała?