niech wypada się do końca
gdzieś pod drzewem lub za kołnierz
jako jesień jako kropla
tam za wiatrem wieje cisza
usypana w stogi liści
gdzie niejeden drzemie kolor
gdzie tak wiele dni przebytych
i powrócę by się rozsiąść
między ściany z szyb oblanych
ciepłym ogniem dymem drwa
i niech przyjdzie
i niech trwa...