Lichsze spojrzenie się staje
Nie cieszą ćwierkające
Za oknem wróble
Ani nie nęcą
dróg rozstaje
Ręce nie te co kiedyś
nie mierzą już
Sił nad zamiary
Chwila...
To zwykła konieczność
A nie radosne fan fary.
Krok dziarski
przestał być cwany
Lecz bardziej niepewny
Szurający rozdygotany
Sprężyste lico
Zniknęło już bezpowrotnie
I coraz cichsze...
I coraz cichsze
Staje się to tchnienie
Aż oddech...
Aż oddech
odejdzie w zapomnienie.