<br />
Księżycowy blask upada na kołyszące się z lekka fale<br />
Delikatny powiew tajemniczości orzeżwa me senne powieki<br />
Siedząc tu zapomniałem o moim świecie a wraz ze mną poezja tego życia<br />
Wyciszenie duszy mej zapach powietrza cienie drzew woda uderzająca o brzeg<br />
Głosu wydobyć nie sposób na podziw ten piękności nocnych jasności<br />
Głuchej wiatrem rozsianych liści i gasnący promyk świetlistego mieczyka<br />
Wszech więc kierunek cudowniejszym maluje się obrazem na końcu nicości<br />
Ostatniej radości ku wyrywom serca błękit nieba kolorem niezdobytej miłości<br />
A oto gwiażdzista mgła unosi me serce podsyca pragnienia<br />
Tym napawać chcę wiarą w te dalekie marzenia&#8230;[&#8230;]<br />
Tak do ciszy wołać owianym snem zbłąkanych nadziei<br />
Jasną w oddali spadającą dostrzegam gwiazdę<br />
Tutaj nie brak jest tych zielonych drzew ośnieżoną drogą na szczyty<br />
Niby dolina rozległa owej ślady zatoczone w niebieskiej ochłodzie<br />
Swobodny dar przestrzenią smugłą zdumiony<br />
Czas jakże ciąży mym zamiarom jednej nocy<br />
Pozostać na każdy zachód wten miejsca czar nieznany<br />
Rozpłynąć się wtopić w słów melodii wierszem ganiony dreszcz<br />
Widok ten okazałym pejzażem a cudowniejszym obrazem&#8230;[&#8230;]<br />
Jedynym zadaniem natchniony piórem tym opisuje to zdanie<br />
Mam obok swoje te najpiękniejsze z przeszłości złote sekrety<br />
Daleki świt księżyca cień policzki schowane<br />
Zasłonione oczy krople łez i ukochana pasja<br />
Kolejny wiersz&#8230;[&#8230;]<br />