Od rana coś nie tak.
Nie poszło na plus załatwianie spraw.
Skopało mnie życie , z całej siły.
Chodź leżę już zmęczona,
nadal z uśmiechem upadam.
Nie mam siły wstać.
Kości mnie bolą.
Chcę zasnąć i obudzić się z jakąś podporą.
Mija chwila może dwie,
na nowo regeneruje się.
Jak pancerny robot trzymam się.
Szkoda tylko że ,moje serce widać na dłoni.