to rozmyślam o przeżyciach dnia
który właśnie mija.
Nie raz mi żal iż już odchodzi.
Chociaż nowy zaraz jakąś świeżość wniesie.
I na skrzydłach mnie uniesie.
Wątpić w to nie będę, bo pesymizmu nie lubię.
Czasem jak złodziej się zakrada,
i ukradkiem myśli truje.
Nie bez powodu wtedy człowiek jadem pluje.
Zawołam Morfeusza, już powinien dawno być.
Zmyje myśli strugę bądź zwinie w kłębek nici.
Odłoży je na potem, snem przykryje
zmęczone ciało.
Jeśli nie zasnę, to mi opowie legendę.
Lubię ją pochłaniać wyobraźnią we śnie.
A kiedy upewni się, że już całkiem śpię
jak piórko odleci aksamitnym gestem.
Żegnając się, by następnym razem znów zaskoczyć mocą, którą posiada za nocy.