przemyśleniem,
myślą,
motywem,
porywczej energii przypływem.
Wyrazem twarzy,
gestem niespodziewanym,
próbuję z siebie wydusić to, co czuję.
Sznurek mam na szyi, uwiera, gdy tak wisi.
Sama się nakręciłam, wersję tak,
piękną wymyśliłam.
Nocami myślałam i dniami.
Skupić się nie dało, gdy serce Twe imię wolało.
Ramion dotyku nigdy nie będzie mi dane poczuć.
Usta zostaną pożądane z pytaniem jak smakują.
Oczy nie zabłysną już czarem.
Bo z dnia na dzień rozplątuje supełek.
Czując, że muszę to wszystko puścić w zapomnienie.
Frywolny warkocz zdecydowanie odciąć.