Kiedyś i ja taka byłam,
nie przejmując się niczym,
dzieciństwo w zabawie trwało,
której to wiecznie było mało.
Dziecięce harce, wygłupy oraz
psoty nieraz zbyt naruszające spokój dorosłych.
Wstyd się przyznać, ale prowadziły do afery,
takie to się wywiało numery.
Patrząc na to w teraźniejszości mogę z
uśmiechem stwierdzić, że zostały
piękne wspomnienia.
Zdjęcia co pewnie niedługo czas sponiewiera.
I pamiątki leżące w ojcowskiej piwnicy.
Ciekawe czy nie przepadły, w tej naszej znieczulicy.
Bo od tego, co było to sporo się zmieniło.
Nic dziwnego dorośliśmy.
W swą stronę życia się udaliśmy.
Potomstwo już bawimy,
a tym, co robiliśmy się nie chwalimy.
Przykładnym rodzicem trzeba być,
chociaż nieraz łamie regułę i opowiadam dawną fabułę.
Cóż więcej dodać trzeba,
fajnie tak było, nie przejmować się niczym.
Nawet tym, że ktoś krzyczy.
Urokliwe czasy, schowałam do szafy.
Ożywiając je czasem z warstwy kurzu.
Chowam dalej to dziecko w duszyczce swej.
Tylko ono potrafi niekiedy wymknąć swe oblicze,
przecież i na tym polega życie.
By móc poczuć radość, czy to młodość, czy to starość.