światła, zwykle kojarzy się
ze smutnym pożegnaniem
na powitanie.
Co przypomina o kryzysie
życia, zazwyczaj jest podobne
do smutku, mieszczącego się
w dwóch łzach.
Szkarłatna iskierka istnienia
jątrzy się w twoim lewym oku,
przykrytym szczelnie
ciężką powieką.
To, co nie rozumie znaków
na niebie, schowanych w wełnie
obłoków, zwykle nie zasługuje
na ochłap miłości,
na zróżnicowaną prawdę,
wyzbytą naiwnych paradoksów.
Przypatrz się z bliska
moim zakrzywionym ustom,
odnajdź wśród snów osobliwą radość,
z którą tak ciekawie jest
się zapoznać, której opłaca się podarować
bez okazji życie,
znalezione w koszu na śmieci.
Obawiam się, że kocham
zbyt mocno twoją odległość.
Wymazana z pamięci obietnica
czai się w siódmym kącie
strychu, tam, gdzie ukryłam ostatnio
wspomnienia, niegrzecznie nagie,
zarysowane smutkiem.