narobił hałasu.
Zapuścił mętlik i smutek w pętli.
Stoję w miejscu, gdzie kiedyś było bezpiecznie.
Dziś już nie wiem, czy to prawda, czy też fałsz.
Nasączę glebę, trudnymi łzami.
Może, choć od suszy ją uratuję.
Katuję duszę, pytań zbyt wiele.
Naprawdę nie wiem, co się dzieje.
W pustelni samej jakoś nie swojo.
Nie jest jak kiedyś, nie jest jak dawniej.
Przeżre sytuację niebawem.
I znów będę cieszyć się słońcem.