jestem twoim aniołem
marnotrawnym
pozbawiam się nadziei
nie martwię o blizny
w mojej głowie krzątają się
nieznane myśli
wypełnia mnie pustka zadana
twoim oddechem
odkąd zalęgła się we mnie
twoja obecność
od kiedy przychodzą mi do głowy
same wynaturzone myśli
marnuję łzy
na przypadkowe westchnienia
odblask zbyt trudnych kłamstw
rozdziera wieczność
na mniejsze porcje
zadurzyłam się w twoim jutrze
którego odprysk pozostał
na moich ustach
uważaj na nieznajome słowa
na zbyteczne prawdy noszące
twoje ciało